Czerń nigdy nie jest całkiem spowita mrokiem

niedziela, 8 maja 2016
Cześć i czołem
Nie - to nie nowy rozdział, niestety.
Nie wiem, czy kiedykolwiek go tu zamieszczę. Mam wrażenie,
że cały zapał do tego opowiadania już dawno wyparował.
Przepraszam.

Chciałabym Was jednak zaprosić na mojego
nowego bloga - również Potterowski, opowiadający o Ślizgonach,
a zwłaszcza o jednej - Dafne Greengrass. Jeśli jesteście zainteresowani:


Na chwilę obecną znajdziecie tam niewiele, bo jedynie prolog i pierwszy
rozdział. Mam nadzieję, że chociaż tam rozdziały będą dodawane regularnie.


EDIT:

Chyba wypada co nie co wyjaśnić; chociaż na tyle zasługujecie.

Kiedy założyłam tego bloga, nie spodziewałam się, że zdołam napisać tyle rozdziałów,
a tym bardziej, że zdobędę tyle wyświetleń i pozytywnych komentarzy.
Dziękuję każdemu z Was - niezależnie, czy byliście tu raz, czy regularnie.
Dziękuję za czekanie na nowy rozdział, za dawanie mi porządnego kopa motywacji.


Patrząc na to teraz, wiem, że nie dojrzałam do pisania tego opowiadania.
Wszyscy musimy sobie przyznać, że nie należy ono do wybitnych - jest średnio napisane,
ma słaby wątek miłosny, wszystko dzieje się szybko i chaotycznie. 
Chciałabym to zmienić - i kto wie? Może pewnego dnia usiądę przed komputerem po to,
by poprawić rozdziały i zabrać się za kolejne. 
Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Wiem jednak, że włożyłam w tę historię dużą
część siebie i na pewno nie porzucę go całkowicie.

Nie jestem w stanie nic Wam obiecać.
Jedyne, co mi pozostaje, to jeszcze raz podziękować.
To Wy tworzyliście historię Draco i Elizabeth.

Dziękuję.          

Brak komentarzy

Obserwatorzy